Żywa książka
„Mól” – Żywa książka, Rozdział 18 – Bydgoszcz
9 czerwca 2015
0

– Wypatrujcie ptaszyska????! No pięknie, po prostu cudownie – zawodził Napoleon. Bacznie patrzył przy tym pod stopy aby czasem nie zapaść się pod gęste bagna. Delikatnie stąpał po wystających stabilnych kamieniach. Musiał uważać bowiem był pierwszym, który przecierał szlak w ich drużynie.
– Myślicie, że faktycznie …- Helena urwała robiąc przy tym wykrzywiona minę – „Jego dusza była tak bardzo zgniła, że nie mogła spocząć w zaświatach”- zacytowała. Zrobiła to w taki sposób, że zarówno Bronek jak i Napoleon wybuchnęli śmiechem.
Ich głosy rozchodziły się po bagnach. Wszyscy czuli jakby ich głowy były ciężkie i nienaturalnie duże niczym dynie na patyku.
– Boże co to była co na nam dała. Czuję się jak po taniej wódce gdzieś pod osiedlowym – mruknął Napoleon wciąż rozważnie stawiając kroki , czując się jakby był obdarzony jakąś misją przywódczą.
Bronek rozejrzał się w około. Wciąż słyszał słowa Starej kobiety. Jak zwykle w takiej sytuacji słyszał je po stokroć głośniej niczym w wymiarze 3d.
Przestań, przestań się mazać- nakazywał sam sobie.
-Jakby nie wystarczająco przerażająca była zapowiedź kapturzastego stwora. – mruknął – to jeszcze musimy brodzić w bagnach- mamrotał ignorując zatroskany jego stanem wzrok Heleny.
Krajobraz był nadzwyczaj ponury. Ogarniała ich zgniłozielona szarość. Niebo zasnute było woalką mgły. Co chwilę do jego uszu dobiegał odgłos skrzeczących, niemal jakby zawodzących ptaków, które niczym blizna przecinały niebo.
– Jak wrócimy do domu…- zaczęła swoim zwyczajem Helena na co tylko się zaśmialiśmy.
Nagle usłyszeli wyraźny szelest i odgłos łamanych patyków. Gwałtownie się odwrócili wytężając wzrok. To co ujrzeli przeszło ich najśmielsze oczekiwania.