Żywa książka
„Mól” – Żywa książka, Rozdział 29 – Toruń
16 kwietnia 2016
0

…czeluści pustego grobu zdawały się hipnotyzować Młodych Nieszczęśników. Grób zdawał się nie mieć dna. Okruchy ziemi osuwające się weń ze sterczący konarów znikały w tej ciemności bez echa, jakoby spadając docierały do samego Jądra Ziemi…Czeluści Piekielnych…Epicentrum Zła, z którego to uwolniona została właśnie Niszczycielska Siła. Przestała istnieć ostatnia granica między światem żywych i umarłych. Światy te zaczęły się wzajemnie przenikać. Nadszedł moment dokonania się Ostatecznego Zła…Zła, którego początki sięgają chwili stworzenia świata…Zła, które przez wieki podsycane było ludzką nienawiścią, karmione rządzą władzy i pojone agresją.

Nagle wszystkie dźwięki ucichły….wszystko zamarło w oczekiwaniu. Liście pozostałe na obumarłych konarach przestały szeleścić na wietrze….kruki zawisły w bezruchu. Cisza, czy może niemy okrzyk przerażenia?

Elektryzująca czerń pulsowała przed ich oczyma przeobrażając się w złowrogie myślokształty … wnikając w głąb ich ściśniętych ze strachu serc. Bezskutecznie próbowali  przeniknąć wzrokiem rozpościerające się pod nimi ciemności… tkwili zawieszeni między mrokiem emanującym z wnętrza ziemi, a mrokiem bezgwiezdnego nieba…zawieszeni między niebem, a ziemią…będąc tam, a jednocześnie będąc wszędzie i nigdzie. W myślach każdego z nich ciemność ta nabrała materialnego wymiaru, przeobrażając się w formy znane im z najgorszych koszmarów.

Płomienie trawiące wszystko…żywioł, który przekształca każdą cząstkę życia w popiół – to  w ciemnościach dostrzegł Napoleon. On – młodzieniec z pozoru beztroski, pełen pozytywnej energii i otwarty na ludzi – chował w pamięci wspomnienia pożaru, w którym zginęli jego rodzice i dziadkowie. Szczęśliwe dzieciństwo przerwane zostało przez jedną iskrę z pieca, od której zapłonął cały dom. Osoby przebywające wewnątrz nie miały żadnej szansy na ucieczkę, uwięzione w klatce o prętach z dymu i ognia. Napoleon bawiący się w tym czasie w ogrodzie mógł jedynie przyglądać się z rozdartym sercem jak oto nastaje kres świata, który znał. I właśnie teraz – tkwiąc wraz ze swoimi przyjaciółmi nad pustym grobem – wrócił myślami do tej przerażającej chwili… czuł na swych policzkach gorący oddech ognia… swąd spalenizny otulił go szczelnym kokonem. Podobnie jak te 15 lat temu stał w niemym przerażeniu, bezwiednie zaciskając pięści w geście bezsilności. Wraz z przerażeniem powróciły wątpliwości i pytanie…pytanie, na które odpowiedzi bezskutecznie poszukiwał w swym sercu od lat, jednocześnie pragnąc by pozostało ono bez odpowiedzi. Nieszczęśliwy wypadek…nieuchronność losu? A gdyby postąpił zgodnie z poleceniem dziadka i nie dorzucał tej ostatniej szczapy drewna do pieca…czy nieuchronność zatraciłaby wtedy znamiona nieuchronności?

Bronek nie był w stanie oderwać wzroku od smolistej czerni rozlewającej się u jego stóp…to był ten sam odcień czerni…odcień czerni, który miała sierść bestii. Po dziś dzień w jego pamięci pozostał obraz rottweiler’a , który rozszarpał mu nogę, a jego młodszego braciszka oszpecił na całe życie. Patrząc w głąb pustego grobu niemalże słyszał dzikie wycie rozsierdzonego psa. Wycie istoty doprowadzonej do ostateczności. Dziecięce wybryki – tylko tym były zabawy, które uskuteczniali z bratem. Niemożliwy do przewidzenia był stopień agresji, jaka obudziła się w psie sąsiadów w odpowiedzi na łobuzerskie zaczepki. Ale czy na pewno on – dobrze wychowany, inteligentny chłopiec – nie był w stanie przewidzieć, że pies kieruje się pierwotnym instynktem przetrwania i na atak odpowiada atakiem o zdwojonej mocy? W jego umyśle podobnie, jak w umyśle jego przyjaciela wciąż pojawiało się pytanie o rzeczywisty wymiar nieuchronności…o możliwość zapobiegnięcia katastrofy.

Helena…Helena nie była w stanie wrócić wspomnieniami do dnia, który odcisnął piętno na jej losach. Jedyne, co była w stanie robić to wydawać z siebie niezrozumiałe dźwięki…słowa modlitwy, które wypowiedziane przez spierzchnięte, zaciśnięte usta odarte zostały ze znamion wiary.

Strach w najczystszej postaci …   oto co stanowiło oręż Złego w walce w trójką przyjaciół. Wyzwolone zostały ich własne, z dawien dawna skrywane demony. Każdy z osobna pielęgnował w  sercu mroczną tajemnicę…sekret, do którego nikogo nie dopuścił…wspomnienie wydarzeń, które położyły się cieniem na ich dalszych losach i psychice.    Każdy z nich otarł się w swym krótkim życiu o Śmierć…balansując na granicy bytu i niebytu zdołali już raz wymknąć się z Jej rąk. Pozostali wśród żywych, choć wyrok był jednoznaczny – śmierć bez prawa do apelacji. Właśnie dlatego ich drogi skrzyżowały się teraz w tym ciemnym lesie, nad pustym grobem – gdzieś na skraju nicości, na obrzeżach absurdu. Śmierć jest bowiem pamiętliwa i każdy, kto – choćby raz – wykorzysta jej nieuwagę, sprowadzi na siebie Jej złość i rozbudzi żądzę zemsty. Możliwym jest zwodzenie Sił Zła. Jak długo można jednak stawiać opór nieuchronności losu? Całe życie…tylko, że kres życia nastaje wtedy znacznie szybciej, w przerażających okolicznościach, a zmagania okupione są niewymownym cierpieniem.

Każdy z osobna stał się bezwolnym uczestnikiem procederu zapoczątkowanego w nazistowskim laboratorium, a kontynuowanego latami przez następców von Lipnick’a – wyznawców pradawnego kultu mitycznej Eufrozyny. Choć to naziści po raz pierwszy nadali idei znamion nauki – prowadząc eksperymenty na przymusowych ochotnikach – pragnienie przezwyciężenia Śmierci żarzyło się w sercach ludzi od zarania dziejów. Receptura medykamentu przedłużającego życie stworzona przez von Lipnick’a zachowana została pomimo pozornego zakończenia działań operacyjnych Grupy Grazienbatallion. Dalsze jawne działania stały się niemożliwe ze względu na oficjalne zakazanie działalności „Szwadronów Nieśmiertelności” – jak zdarzało się określać asystentów von Lipnick’a. Zgoła niemożliwym stało się kontynuowanie badań w pierwotnej formie.  Klęska Fuhrera zmusiła by eksperymenty prowadzone były na mniejszą skalę, na obiektach starannie wyselekcjonowanych spośród lokalnej społeczności. Jakie czynniki wpłynęły na decyzję o wyborze trójki młodych przyjaciół do kolejnego etapu Projektu Euphrosyne? Zapewne przypadek…przypadek sprawił, że to właśnie im zaaplikowany został w zupełnej tajemnicy specyfik powstrzymujący Śmierć…przypadek zapoczątkował makabryczny ciąg zdarzeń, w efekcie którego znaleźli się w obecnym położeniu. Nieprzypadkowe natomiast jest wszystko to, co stanowi konsekwencje wydarzeń z przeszłości. Nieprzypadkowo to właśnie z nimi nawiązała kontakt Stara Ociepkowa…Oni jako jedyni spośród dzieci poddawanych eksperymentom wciąż pozostali przy życiu.

Iskra…iskra, która rozpaliła w sercach trójki przyjaciół żywy ogień  – oto czym stał się widok pustego grobu. W tym momencie każdy z osobna podjął świadomą decyzję, że nie spocznie dopóki nie wypełni swego przeznaczenia….dopóki nie położy kresu działaniom „Szwadronów Nieśmiertelności”.  Już nikt więcej nie ucierpi. Za dużo krwi zostało przelanej, za dużo ofiar zabrała ze sobą Eufrozyna. Koniec nastanie nieuchronnie… lecz czego lub kogo to będzie Koniec? Czas pokaże…