Żywa książka
„Mól” – Żywa książka, Rozdział 17 – Lublin
9 czerwca 2015
0

Musicie wrócić na bagna i odnaleźć postać w kapturze, która na was napadła, podczas podróży do mojej chaty. Po tych słowach, Bronek z Napoleonem spojrzeli nagle na nieboszczkę z przerażeniem w oczach.
– Przecież to jakaś bestia piekielna. Widziałem to w jego oczach, kiedy dusił mnie tymi nadludzko silnymi łapskami. Jest niebezpieczny, z pewnością będzie nas chciał skrzywdzić, jeżeli…
– Nie panikuj drogi chłopcze. – odezwała się uspokajająco stara Ociepka. – Masz dar, którym obronisz siebie i swoich przyjaciół. Będziesz wiedział jak i kiedy go użyć.
-O ile wcześniej sam się go nie przerazisz. -wtrącił pogardliwie Napoleon, wyciągając papierosa ze zgniecionej paczki.
– Daj mu spokój! – krzyknęła poirytowana Helena, a następnie obdarzyła zlęknionego Bronka spojrzeniem pełnym czułości. To samo spojrzenie biło z babcinych oczu, jednak po chwili ustąpiło,a na jej twarzy malowała się teraz pełna powaga. -Owa zmora w kapturze krąży w zaświatach odkąd tu przybyłam. Czuję,że nosi w sobie bardzo złą energię, cuchnie nienawiścią i myślę, iż może być brakującym elementem tej koszmarnej zagadki. Jak już mówiłam, nie jest to von Lipnick. Ten brudny pies dożył 57 lat i pewnego ranka, po wypiciu całej butelki whisky, strzelił sobie w skroń z makaronova. Jego dusza była tak bardzo zgniła, że nie mogła spocząć w zaświatach. Staruszka zamilkła na chwilę i po chwili zastanowienie kontynuowała monolog. – Kapturzasty roztacza podobna woń, dlatego dziwi mnie jego obecność tutaj. Odszukajcie drania i czym prędzej mnie przywołajcie. Wypatrujcie czarnego ptaszyska wśród mgieł i bądźcie czujni, albowiem mamy do czynienia z jakimś nieznanym do tej pory złem.